Mini zrobiła ogromne postępy - teraz jest miziakiem, domaga się głaskania, tylko na ręce jeszcze nie chce. Z kotami radzi sobie świetnie, najnowszą Amelkę nawet straszy (chociaż Amelka też taka drobna jak Mini). Uwielbia surowe mięsko, szczególnie fileta z kurczaka, ale i mielonym nie gardzi. Oczywiście nadal bardzo boi się obcych, dlatego wyadoptowanie jej jest mało prawdopodobne. Chyba, ze ktoś chciałby czekać miesiąc albo dwa, zanim Mini go zaakceptuje :-)


Mini

Tak było w czerwcu 2013:
Mini już znowu u mnie. Wyniki nie do końca w normie - trochę bałaganu w elektrolitach, zwłaszcza podwyższony fosfor, może to po kroplówkach?
Qoopal tez taki jakby trochę rzadki (powiedzmy - słabo uformowany).
Ale sama Mini wydaje się w niezłej formie, apetyt też ma. Szybko sobie przypomniała, gdzie jest i ładnie się bawiła. Koty też chyba ją poznały.




Koty też chyba ją poznały:

To ten sam "dziki" kot? Śliczna, wyluzowana kotka
OdpowiedzUsuńDziś mini chyba lepiej biegała na tych biednych łapeczkach. Ale co najważniejsze - dała się POGŁASKAĆ! Jeszcze bardzo nieśmialo i tak trochę przelotnie, ale co za postęp! Dzielna kicia!
OdpowiedzUsuńI to ma być dziki kot! Była wystraszona i tyle. U Ciebie się oswoi i jakiś człowiek będzie miał mnóstwo radości ze ślicznej kici
OdpowiedzUsuńMini naprawdę już lepiej chodzi. Rano jest najłaskawsza, podchodzi blisko, jak daję śniadanie i nawet daje się dotknąć (przelotnie, ale jednak!). W dzień śpi, a wieczorem bardziej pamięta, że jest dzika i ciągle ucieka na mój widok, chociaż nikt jej nie goni :-)
OdpowiedzUsuńMini nadal trochę się boi, ale już właściwie codziennie rano daje się dotknąć :-)
OdpowiedzUsuńMini ma zaropiałe oczka i chyba grzybicę. Niewiem, co robić, ona jest płochliwa i nie da sobie zakrapiać oczek albo smarowac mascią przeciwgrzybiczą. :-(
OdpowiedzUsuń