Miki trafił do Joli po tym jak jego poprzedni "opiekun" próbował go zabić. Miki się bronił, sąsiadka usłyszała rozpaczliwe miauczenie i odebrała kota, potem zaniosła go do Joli. Ale Miki musiał już wczesniej przezyć niejedno - bo jego strach nie minął mimo że już od 3 lat jest w domu Joli, gdzie "nikt nie bije i zły pies nie warczy". Wystarczy jednak wziąc do ręki mopa, szczotkę, jakiś większy przedmiot, a Miki podrywa się i z obłędem w oczach ucieka, tratując po drodze wszystkich i wszystko. Boi się innych kotów, ale zaczepia je i atakuje, nawet jeśli tylko przechodzą obok, bez widocznego powodu, chociaż potrafi się też przytulić.
niedziela, 16 lutego 2014
Pomocy dla Mikiego!!!
Chciałam poprosić o pomoc dla Mikiego. Miki - kot ze stada Joli Dworcowej - wydaje się beznadziejnym przypadkiem, dlatego umieściłam go tu w dziale "bez szans". Ale Miki pilnie potrzebuje pomocy, bo swoim zachowaniem stwarza problemy w przepełnionym domu tymczasowym Joli Dworcowej. Wszystkie problemy Mikiego wynikają stąd, ze kotek jest "po przejściach" i nadal bardzo się boi...
Miki trafił do Joli po tym jak jego poprzedni "opiekun" próbował go zabić. Miki się bronił, sąsiadka usłyszała rozpaczliwe miauczenie i odebrała kota, potem zaniosła go do Joli. Ale Miki musiał już wczesniej przezyć niejedno - bo jego strach nie minął mimo że już od 3 lat jest w domu Joli, gdzie "nikt nie bije i zły pies nie warczy". Wystarczy jednak wziąc do ręki mopa, szczotkę, jakiś większy przedmiot, a Miki podrywa się i z obłędem w oczach ucieka, tratując po drodze wszystkich i wszystko. Boi się innych kotów, ale zaczepia je i atakuje, nawet jeśli tylko przechodzą obok, bez widocznego powodu, chociaż potrafi się też przytulić.
Przepełnienie w domu Joli na pewno mu nie pomaga, bo Miki jest zazdrosny, chciałby mieć uwagę Joli tylko dla siebie, przynajmniej tak wydawało się na początku. Teraz Miki zrozumiał, że musi dzielić się z innymi kotami, ale to wcale nie wpłynęło dobrze na jego psychikę. Czasami Miki siusia poza kuwetą, prawdopodobnie chce coś powiedzieć, zaprotestować. Być może gdyby Mikiemu poświęcić odpowiednio dużo czasu, gdyby nie miał konkurencji tylu innych kotów, udałoby się opanować jego strach. U Joli nie ma na to szans. Nie jest też dobrym kandydatem do wypuszczenia w stadninie czy gospodarstwie, bo po prostu sobie nie poradzi, właśnie z powodu strachu. A ponieważ jego obecność w stadzie generuje konflikty (to on głównie prześladuje Rysię) sytuacja jest patowa. Wiem, ze szanse na to, żeby ktoś zaopiekował się Mikim są małe, ale postanowiłam spróbować. Szukamy dla Mikiego spokojnego, doświadczonego domu raczej bez innych kotów innych zwierząt (albo z możliwością początkowej izolacji). Miki jest ładny, nie jest stary (ma ok. 5 lat), jest wysterylizowany, zdrowy. Gdyby nie traumatyczne przeżycia byłby pewnie miłym, zadowolonym kotem i już dawno znalazłby własny dom. Czy ktoś da mu szansę?
Miki trafił do Joli po tym jak jego poprzedni "opiekun" próbował go zabić. Miki się bronił, sąsiadka usłyszała rozpaczliwe miauczenie i odebrała kota, potem zaniosła go do Joli. Ale Miki musiał już wczesniej przezyć niejedno - bo jego strach nie minął mimo że już od 3 lat jest w domu Joli, gdzie "nikt nie bije i zły pies nie warczy". Wystarczy jednak wziąc do ręki mopa, szczotkę, jakiś większy przedmiot, a Miki podrywa się i z obłędem w oczach ucieka, tratując po drodze wszystkich i wszystko. Boi się innych kotów, ale zaczepia je i atakuje, nawet jeśli tylko przechodzą obok, bez widocznego powodu, chociaż potrafi się też przytulić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz